PRAWA AUTORSKIE

Wszystkie wypowiedzi na blogu są mojego autorstwa i wszelkie ich kopiowanie oraz rozpowszechnianie w sieci lub w innych mediach, jest zabronione.
99% zdjęć jest mojego autorstwa i zastrzegam sobie do niego - jako do całości - prawo autorskie.

Jakiekolwiek kopiowanie i rozpowszechnianie treści zawartych na stronie bez mojej zgody jest zabronione, gdyż łamie prawa autorskie (Ustawa z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

Absolutnie niedopuszczalne jest wykorzystywanie materiałów z bloga www.studentw3miescie.blogspot.com w celach komercyjnych oraz w tworzeniu własnych stron internetowych czy blogów.

czwartek, 12 stycznia 2017

Depeche Mode



JADĘ NA DEPECHE MODE DO WARSZAWY!!! Gdy byłam w 3 gimnazjum byłam straszną osobą, miałam źle poukładane w głowie. Złe wartości, złe wzorce, bardzo szybko przyszła burza hormonów – dopóki nie odkryłam Depeche Modę. Właściwie to dzięki chłopakowi (teraz mężowi) mojej siostry, miał ich 4 płyty. Wtedy się zmieniłam, bardzo. Uspokoiłam się i wyciszyłam.

Do tej pory to zespół nr. 1 w moim życiu, podejrzewam że w zeszłym życiu byłam ich ogromną fanką ;). Długo są już na scenie, a główny wokalista od dawna ma problemy zdrowotne więc muszę iść póki koncertują. 




W SUPER-PHARMie do 04.01 były kosmetyki do makijażu -50% wybranych firm, m.in. Maybellin, L’Oreal, oczywiście TYLKO z kartą LIFESTYLE. Warto ją sobie założyć, można nieźle oszczędzić. Ja np. kupuję kosmetyki ‘hurtowo’ podczas tych promocji. I tak co miesiąc czy kilka tygodni muszę sobie kupić, więc skoro mogę oszczędzić kilkanaście – kilkadziesiąt złotych to czemu nie. Teraz wydam trochę więcej ale w kolejnych miesiącach mam spokój z zakupami. 

Mówię też do chłopaków, maszynki i pianki do golenia, czy żel do włosów - to stały wydatek a skoro można na tym nieźle oszczędzić to czemu nie. 

Dużo się mówi, żeby uważać na promocje. Mówi się też, że od przyszłego roku (dzięki rządom naszej kochanej partii, która ma większość w sejmie) ceny mięsa (a jak mięsa to kiełbasy, wędlin itd.), prądu, gazu znacząco wzrosną. Nie wiem czy zauważyliście, ale ceny masła już STRASZNIE skoczyły. Jeszcze niedawno np. w Lidu można było kupić masło Łaciate za 3,50 – teraz kosztuje 5. To samo w Carrefurze. Zdziwiło mnie to, więc przeszukałam internet- i znalazłam. I jak mam wybór, wybrać nasze polskie masło za 5 zł czy słone Finnu w tej samej cenie to już wole to drugie. Uwielbiam słone masło, a cena praktycznie ta sama.


Byłam na imprezie urodzinowej mojego chrześniaka, jego roczek. Miałam zorganizować wróżbę w której dziecko wybiera z czym będzie wiązać swoją przyszłość. Moja siostra wybrała książkę, ja kieliszek i różaniec – śmieli się, że wyrośnie zakonnica pijaczka. Wolałam tego nie robić wśród Szwedów, nie mają takiego poczucia humoru jak my. Gdyby wybrał kieliszek i karty, hazardzista pijak, to nikt by się nie uśmiechnął oprócz mnie i mojej siostry xD.




Mało jest takich filmów po których obejrzeniu mówię WOW.

Może dlatego, że mam dosyć specyficzny… gust. No, ale nieważne. Ostatnio odkryłam świetną komedię szukając jakiegoś dokumentu. Cały wieczór się chichrałam. Jest dosyć nowy, bo polska premiera była w styczniu 2015r. Naprawdę polecam. O wampirach, wystarczy 8 minut by zdecydować się obejrzeć cały.

Kliknijcie w nazwę a przeniesie was na zalukaj. Tydzień konta VIP kosztuje niecałe 4 zł, można oglądać filmy i seriale na maxa. 




Aczkolwiek śniło mi się, że byłam wampirem. Miła odmiana po snach pełnych X-MEN ów czy morderstw -wróciłam do Archiwum X po ponad roku przerwy i nie wiem, czy dobrze zrobiłam :).




Mam wieczne problemy z podróżami. Aż wstyd się przyznawać.

Moja siostra mieszka w Szwecji, często tam latam. Nienawidzę się pakować wieczorem przed lotem, zawsze robię to rano. To było w zeszłym roku. Poranek, wkrótce podróż. Zamówiłam taxi by się nie spóźnić, jestem na lotnisku, idę oddać bagaż a tam zimny prysznic – nie mam biletu.

Bilet został na stancji, a wydrukowałam aż 3 sztuki by nie zapomnieć. Czas leci, co zrobić? Dodatkowy bilet, choć masz miejsce kosztuje niecałe 200 zł, ZWARIOWALI. Więc latam po stoiskach przed odprawą, czy gdziekolwiek jest drukarka. Nie ma albo mi nie wydrukują. Siostra dzwoni. Mówię jej, co się stało i to : złapię następny samolot. Samolot kochani, to nie autobus, masz miejsce w tym i tyle. Rozbawiłam ją tym do tego stopnia, że się na mnie nie wydarła. Mówi mi, że w pobliżu jest Hilton. Więc łapię kolejną taxi i jadę do Hiltona. Byłam zbulwersowana, że w całym lotnisku nie ma drukarki, ale to dla nich zysk – zapominasz biletu - bulisz albo płacisz za następny lot. W Hiltonie przy recepcji jest tablica WSZYSTKICH odlotów z lotniska, mówię, że lecę tym drugim w kolejności i czy mogę wydrukować bilet który mam na swojej poczcie. OCZYWIŚCIE, ŻE MOGĘ. Recepcjonista mówi mi, że gdy był z kolegą w Australii zapodział im się też bilet. Drukuję bilet, wracam na lotnisko i lecę.

Czemu o tym opowiadam? Bo gdy teraz miałam lot, o mało też nie poleciałam.

Piątek, 05.01 , kto mieszka w Gdańsk, ten widział co się działo. Zerowa widoczność, śnieg jak nigdy podczas tej zimy i jesieni tutaj. Alarmy o zalaniu Elbląga, sztormy, śnieżyca, wiatr w Gdańsku 100 km/h!! A ja rano myślę, pojadę autobusem na lotnisko. Oszczędzam, jadę na DEPECHE MODE. I jadę, piździ, śnieg pada jak nigdy, wsiadam w 110 na PKP Wrzeszcz. Nikt mi nie powiedział, że autobusy na lotnisko dziś nie jeżdżą. Mijamy Hilton i widzę na tablicy kierunek, Wrzeszcz PKP. Pytam się pani kierowcy czy jedzie na lotnisko, a ona twierdzi – że nie. Każe mi wysiąść na następnym przystanku, przejść na drugą stronę ulicy na przystanek w stronę lotniska i wysiąść pod Hiltonem. SUPER, ŻE TERAZ O TYM MÓWI! Wysiadam, PUSTKOWIE W LESIE, lotnisko jest kawałek za centrum, śnieg napierdala, brnę po połowę łydek z walizką 30 kg na dwóch kółkach – jak koń z pługiem nic tylko przyłożyć jego zdjęcie do mnie. Przed walizką coraz wyższa sterta śniegu, która mnie spowalnia. Śnieg pada jak z cebra. Mam wkurwa, jestem na zadupiu, ledwo idę, nie odśnieżone nic a nic, na pasach ledwo idę, zielone a ja doszłam do polowy – więc biegnę i śmieję się do siebie – jak zawsze w nerwowych sytuacjach. Nie ma chodnika, albo zasypany po kolana, w końcu to zadupie. Przystanek 50 metrów dalej. Poddaję się, złapię stopa.

Nie raz w Gdańsku go łapałam gdy mieszkałam na Jasieniu, na Kartuskiej. Taksówka, szok. Po migowemu proszę żeby podjechał. Uratowana, po raz kolejny.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz