Nie wkleiłam zdjęć ze swojej największej przygody.
Dopiero je dostałam.
Już od dawna wiedziałam, bo od stycznia, że lecę do
Portugalii. Miałam jednak lecieć wiosną, ale mnie cofnięto i poleciałam w
najlepszym okresie, bo 2 czerwca - z
Warszawy. Z czystym sumieniem. Lot był o
22, a ja zjawiłam się w Wawie o 12.
Czerwiec, upał. Pierwszy raz jak przyjechałam do
stolicy miałam 8 lat, od tej pory co najmniej 4 razy w roku tam jeździłam. Z
mamą, do mojej jedynej siostry.
Tydzień po ukończeniu 16 lat, czyli po gimnazjum
wyruszyłam w podróż – CAŁKOWICIE SAMA. Darłowo – Instanbuł (Azja).
Darłowo – Koszalin –Warszawa – Warszawa lotnisko –
Istanbuł lotnisko (Azja).
Do tej pory jednak moja matka nie wierzy, że dam
sobie radę w życiu xD. Co za nonsens.
Zanim poleciałam, spędziłam cały dzień w Warszawie.
Poszłam na koncert ORGANICZNY (?!) w kościele na Starym Mieście i wypożyczyłam
rower by pojeździć przez parę godzin.
Zdjęcia z Portugalii w następnym poście :).
P.S. Jeżeli dupki z PiSu spróbują zburzyć Pałac Kultury, pojadę
do Wawy i się do niego przypnę łańcuchami.
Kliknij w zdjęcie i strzałka w prawo. :)