Wakacje, dla niektórych jeszcze nie nadeszły, dla innych od
niedawna trwają. Jedną z rzeczy podczas wakacji jest PRACA. Jako młodzi ludzie
rzadko wiemy dużo o pracy. Swoją pierwszą pracę zaczęłam jeszcze przed 15
rokiem życia. Oczywiście, na czarno. Rzadko kiedy młodzi ludzie są zatrudniani
legalnie. Pracodawcy często to wykorzystują, bo nie muszą płacić podatku od
pensji.
Co może każdego z nas spotkać podczas nielegalnej pracy?
-pracodawca może cię w każdej chwili zwolnić i nie wypłacić
zapracowanych pieniędzy
-możesz być zmuszany do najgorszych prac np. dźwigania ponad
normę, sprzątania chemikaliami bez rękawic ochronnych,
-podczas kontroli ty też poniesiesz KONSEKWENCJĘ pracy na
czarno, a ‘ja nic nie wiedziałam’ cię nie obroni – jeżeli nie podpisaliście
umowy (jednak gdy ją spisaliście jesteś już bardziej kryty o ile jej termin
ważności nie minął),
-praca na czarno nie zapewni ci ubezpieczenia zdrowotnego,
chyba że z innego źródła (a nie daj Boże coś ci się przytrafi), poparzenie,
Nie dajcie sobie wciskać – za tydzień, za miesiąc podpiszemy
umowę, tyle trwa termin próbny. Terminy próbne ok, ale nie trwający tydzień! Tydzień
próbny? POWINNO CI SIĘ ZAPALIĆ ZIELONE ŚWIATEŁKO. Wykorzystują cię za darmo!
ZGŁOŚ TO!!!!!!
Gdy pracowałam jako kelnerka, wszystkie napiwki szły do
wspólnego słoika. To było NIE FAIR, tym bardziej że od jednego gościa
dostawałam nawet 30-20 zł, dziennie z napiwków miałam ponad 50 zł. Gdy napiwki
zostały rozdzielane, po prawie 3 tygodniach pracy dostałam nieco ponad 100 ZŁ!
Odeszłam stamtąd, ale nie dajcie się nabrać –oddawałam co drugi, czasem co
trzeci napiwek
To i tak przez 3 tygodnie było ok. 200 zł. Nie było opcji bym oddała 30 zł od
klienta, naiwna nie jestem ;) Pamiętajcie jednak, że współpracownicy cię
obserwują. Nie ma co szukać koleżanek, jesteś dla nich konkurencją – zwłaszcza wśród kelnerek. Zawsze będą miłe i kochane, ale jeśli chodzi o kasę - licz sama na siebie.
Jeśli chodzi o to miejsce, (knajpa w
Koszalinie na głównej ulicy) prawie żadna kelnerka nie miała podpisanej umowy,
pracowałyśmy tam po prostu NA CZARNO. Mogę się założyć, że jest tam taki sposób
praktykowany do dziś. Żałuję, że tego wtedy nie zgłosiłam – ale miałam 18 lat i
naprawdę nikt mi nic nie powiedział jak to wszystko funkcjonuje.
Byłam też barmanką w weekendy, w klubie. Pracowały tam ‘stare
wyjadaczki’. Kto to? Dziewczyny które
pracują dłużej niż ty i myślą, że będziesz tańczyć jak ci zagrają. I
rzeczywiście tak było, bo znów miałam 18 lat (to była praca po tym barze na głównej). One mówiły mi jakie stoliki ja mam obsługiwać, a które one.
Oczywiście, obsługiwały najlepsze i najczęściej zajmowane –a ja naiwniak im na
to pozwalałam. Właściciele nie mieli bladego pojęcia o tym podziale. Nie
chciały mnie uczyć robienia drinków, musiałam się wszystkiego sama uczyć. Do
tego, gdy miałam mały utarg właściciele obwiniali o to mnie. Odeszłam stamtąd po dwóch weekendach.
zdjęcie z http://olsztyn.lento.pl/barmanka-hostessa,775459.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz